Recenzja cygara Casa Turrent Origins Miami
W ostatnich latach Casa Turrent oddaje hołd istotnym momentom w historii firmy, szczególnie wspomina lata urodzenia tych, którzy kierowali przedsiębiorstwem. Celem uczczenia, nie lat, a miejsc szczególnie ważnych w historii marki, powstała seria Casa Turrent Origins. Firma zdecydowała się na kolekcję czterech cygar, z których każde nazwano od miejsca ważnego w podróży firmy: Kuba, Meksyk i Dolina San Andrés, Nikaragua i Miami. Każde z nich jest wydane w formacie robusto, oferowane w pudełkach po 12 sztuk. To, co odróżnia te cygara, to liście pokryw:
Miami — meksykański liść Sun Grown Connecticut;
Kuba — meksykański Criollo;
Nikaragua — meksykański San Andrés Negro;
San Andrés — meksykański San Andrés Colorado.
Cygaro Casa Turrent Origins Miami
Linia Casa Turrent Origins została po raz pierwszy zaprezentowana na targach branżowych InterTabac 2018 w Dortmundzie, w Niemczech. Swój debiut w Stanach Zjednoczonych miała rok później na Konwencji i Targach IPCPR.
Podczas gdy wiele cygar z meksykańskimi liśćmi jest po prostu oznaczanych jako pochodzące z regionu San Andrés, konkretne odmiany rzadko są ujawniane. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że liść pokrywy w wersji Miami, pochodzi z nasion Connecticut uprawianych w Meksyku. Produkcja tytoniu odmiany Connecticut przeniosła się głównie z USA do Ekwadoru z wielu powodów, w których kwestie ekonomiczne są jednym z głównych. Jednak istnieją także różnice klimatyczne i glebowe, które powodują, że tytoń smakuje inaczej, a niektórzy mogliby nawet powiedzieć, że lepiej. Liść pokrywy użyty w cygarze Casa Turrent Origins Miami jest uprawiany bez przykrycia na słońcu w dolinie San Andres oraz przetwarzany według procesów zachodzących w fabryce rodziny Turrent, co sprawia, że jego aromat, smak oraz wygląd jest inny od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni w cygarach z liśćmi Connecticut z miejsc wymienionych wcześniej. Wizualnie jest bardziej szorstki, a jego barwa jest ciemniejsza. Jak zatem smakuje meksykański Sun Grown Connecticut?
Aromat zarówno liścia, jak i stopy, przed odpaleniem jest świeży, roślinny, z dodatkiem tytoniu. Po rozpaleniu pierwsze puffy są orzechowo-drzewne, ciąg bardzo luźny bez oporów, choć cygaro jest odpowiednio wypełnione tytoniem, bez pustych miejsc.
W pierwszej tercji kilka początkowych minut oferuje pieprzne, odrobinę szorstkie, drzewne i orzechowe smaki. Czuć delikatną słodycz, ale pojawia się ona dopiero, kiedy uzbieramy trochę popiołu. Cygaro produkuje spore ilości dymu, co pewnie będzie dla wielu sporą zaletą. Doskonale wiemy, że jest to często poruszany temat przy wyborze cygar. Cielistość jest na poziomie lekkiej-średniej, a finisz dosyć szybko zanika. Po kilku minutach cygaro staje się bardziej kremowe i czuć, jak zwiększa się intensywność słodyczy. Jest ona bardziej roślinna niż owocowa, podobnie jak w większości tego typu cygar. W połowie tej tercji bazą jest słodko kwaśny cedr z pikantnym finiszem.
Z początkiem drugiej tercji nie ma większych zmian, prócz intensywności. Czuć też, w którą stronę będzie szła zmiana smaku, w bardziej wytrawny, niż kremowo-słodki, co wyczuwalne jest w ok. połowie cygara. Do kontynuacji smaku z pierwszej tercji, czyli kwaśnego cedru i pieprznego finiszu, w międzyczasie dochodzi ziemistość. Popiół natomiast jest bardzo lekki i kruchy, a po centymetrze warto go odłamać. Tak jak w pierwszej tercji ciężko było rozpoznać, że tytoń pochodzi z Meksyku, tak w drugiej zaczyna być to wyczuwalne poprzez aromat cygara, który jest bardzo podobny do tego z innych cygar od rodziny Turrent.
Trzecia tercja jest wytrawna i najintensywniejsza ze wszystkich. Nadal można znaleźć tu sporo pieprznej ostrości. Poza nieco większym ciepłem w profilu, ostatnie centymetry Casa Turrent Origins Miami pozostają bardzo przyjemne. Czujemy smak włoskiego orzecha, drewna, a meksykański tytoń jest coraz bardziej wyczuwalny.
Cygara z pokrywą typu Connecticut mają być lekkie w swojej mocy oraz smaku i tak też do połowy cygara w Casa Turrent Origins Miami jest. Delikatna szorstkość na początku wyczuwalna jest przez chwilę, ale szybko zanika, by cygaro stało się kremowe i przyjemne. Zupełnie na tym etapie nie można odgadnąć pochodzenia, ponieważ smak jest podobny do większości cygar z Nikaragui. W połowie palenia smak zmienia się, i z kremowego lekkiego cygara, staje się ono bardziej wytrawne oraz intensywniejsze w smaku, a także bardziej przypominające cygaro z Meksyku.